Nie przypominam sobie innej gry, której bohaterką byłaby kobieta w 9. miesiącu ciąży. Na dodatek podstępem zmuszona do jej donoszenia przez pseudo-religijną korporację. Porwana i więziona w tajnej placówce badawczej…
Napisać, że Hadley znajduje się w ciężkiej sytuacji, to nic nie napisać. Przykuta do stołu laboratoryjnego, już na wstępie gry, oczekuje na rozprucie brzucha przez potężną maszynę. Zniszczenie urządzenia, to dopiero początek niezwykle trudnej ucieczki z opustoszałego kompleksu. Plamy krwi na ścianach i walające się wszędzie ludzkie (i nie tylko) szczątki, to z kolei preludium do odkrycia prawdy stojącej za plugawymi eksperymentami sadystycznych naukowców oczadziałych od quasi-religijnej ideologii oraz zboczonych żądz.
„Cayne” stworzone zostało przez braci Bischoffów, autorów chwalonego przeze mnie, chociaż niepozbawionego wad, „Stasis”. Gra osadzona jest w tym samym mrocznym świecie sci-fi, a klimat niewątpliwie stanowi jedną z jej największych zalet. Po dopaleniu „Cayne” ucieszyło mnie również to, że twórcy zrobili spory krok naprzód pod względem technologicznym. Świat gry przedstawiony jest w pełnym HD, dzięki czemu kolejne lokacja pełne są budujących nastrój detali oraz efektów przestrzennych, które składają się na klimat gry – pełny tajemniczości, budzący niepokój i grozę podkreślaną przez znakomitą muzykę oraz grę aktorską postaci.
Krwawy świat „Cayne” ogląda się z pewną perwersyjną przyjemnością, a intryga fabularna w środku której znajduje się ciężarna, zmagająca się ze swoją fizycznością bohaterka, wciągnęła mnie całkowicie. Do ideału zabrakło tylko lepiej zaplanowanych łamigłówek.
Podobnie, jak w „Stasis”, również w „Cayne” brakuje lepszych objaśnień przedmiotów i możliwości ich kombinacji, wskazówek w środowisku lub wypowiedziach postaci. Przede wszystkim jednak gra wymaga ogromnego backtrackingu, czyli biegania tam i z powrotem przez wiele pustych pomieszczeń, by wykonać pojedynczą czynność i wracać tą samą trasą. To sztucznie wydłuża trzygodzinną rozgrywkę i wprowadza niepotrzebny pierwiastek nudy do atmosfery, która przez większość czasu skutecznie trzyma w napięciu i niepewności, co do tego, jaka obrzydliwość i niebezpieczeństwo czekają tuż za rogiem.
Pomimo tych niedociągnięć, gra spodobało mi się na tyle, że zdecydowałem się wesprzeć na Kickstarterze „Beautiful Desolation”, kolejną przygodówkę południowoafrykańskiego zespołu. A mroczną historię Hadley mogę szczerze polecić, bo niewiele jest podobnych gier. Nie dość, że historia i klimat stoją tutaj na najwyższym poziomie, to „Cayne” dostępne jest całkowicie za darmo.