Gry komputerowe

W końcu kilka słów o „Gray Matter”

Swego czasu napisałem, że chociaż „Gray Matter”, najnowsza produkcja weteranki gatunku Jane Jensen, należy do grona najbardziej wyczekiwanych przygodówek, to dopóki w nią nie zagram, tytuł ten oficjalnie na moim blogu banuje. Dziś mogę już owego bana anulować.

Gdzieś pomiędzy kolejnymi przesunięciami daty premiery zatraciłem wszelką nadzieję, że może ona być tytułem wartym uwagi. „Gray Matter” w końcu jednak, po siedmiu latach* wyszła, mam ją, przeszedłem i… jestem zachwycony! Zaskoczenie a później najzwyklejszy zachwyt w jaki wprowadziła mnie gra są niemal nie do opisania. Jensen przygotowała wspaniałą, złożoną z wielu ciekawych wątków i dopracowaną w najdrobniejszym szczególe fabułę, chyba najlepszą z jaką miałem styczność od czasu „Syberii”, porównywalną nawet ze stworzoną przez nią mistrzowską serią „Gabriel Knight”.

O świetnie napisanej magiczno-paranormalnej opowieści, którą poznajemy z perspektywy ulicznej iluzjonistki Sam Everett i doktora neurobiologii Davida Stylesa rozwodzę się w recenzji, która ukaże się w najbliższym CD-Action (w kioskach od 21 grudnia). Tam też więcej o ciekawych zagadkach, sztuczkach magicznych jakie Sam robi napotykanym postaciom oraz nielicznych wadach produkcji – lekko przestarzałej oprawie graficznej i marnej jakości przerywnikach filmowych.

Tymczasem w tym wpisie chcę się podzielić jednym ze screenów, który złapałem podczas gry. Myślałem, że gdy włosy przestały mi już rosnąć w dziwnych miejscach (ba, nawet zaczęły gdzieniegdzie wypadać) oznaczało to iż wyrosłem z wieku gdy parska się śmiechem na widok każdej pseudoseksualnej aluzji. Dmąca w srebrny róg myśliwski Samantha udowodniła, że się myliłem.

Cóż, widać wciąż mam w sobie coś z gimnazjalisty. Ale może to i dobrze – znaczy, że nie jestem jeszcze taki stary jak mogło mi się wydawać 🙂

 

* W jednym z wcześniejszych wpisów podałem, że na „Gray Matter” czekamy od czterech lat. Wkradła się tam mała pomyłka – w 2006 roku wydawanie gry przejęło niemieckie dtp/Anaconda, Jensen natomiast pracowała nad nią już od roku 2003. Łatwo się pomylić gdy jedna gra zalicza w sumie trzy duże studia, kilka pomniejszych i dwóch wydawców…

Zwykły wpis