Seria „Total War” od dawna potrzebowała zastrzyku młodej krwi graczy oraz świeżości w rozgrywce. Odejście od historyczności gry okazało się na to dobrym sposobem, chociaż nie idealnym.
Dawno już na tym blogu pisałem o potrzebie bardziej zdecydowanych zmian i nowych rozwiązań. Powinny one otworzyć serię „Total War” na nowych graczy, a weteranom takim jak ja zapewnić zupełnie nowe wyzwania. Nie da się bowiem ukryć, że od czasu pierwszego „Rome: Total War” (12 lat temu!) kolejne odsłony są bardziej efektem stopniowej ewolucji i wariacji na temat sprawdzonych rozwiązań, a nie oryginalnych pomysłów. Co prawda nadal zdobywają one najwyższe noty i zapewniają setki godzin zabawy milionom graczy, ale warto było w końcu zrobić krok naprzód zanim fani będą mieli dość odgrzewanych kotletów.