Gry komputerowe

Zaczekam z zakupem „Total War: Attila”

Po raz pierwszy w historii swoich przygód z „Total War” wstrzymam się z nabyciem nowej odsłony serii i nie kupię jej na premierę. Rozczarowanie „Total War: Rome II” było po prostu zbyt wielkie i nadal boli.

W moim przypadku „Rome II” stał się grywalny dopiero po około trzech miesiącach od wydania, gdy kolejne łatki usunęły najbardziej denerwujące bugi a optymalizacja kodu pozwoliła mojemu laptopowi wyświetlać grę z prędkością większą niż 5 klatek na sekundę. Po początkowym rozczarowaniu przyszło to drugie – uproszczoną pod wieloma względami rozgrywką.

Total_War_Attila_PC_Vandals

I chociaż z czasem nauczyłem się lubić i szanować „Rome II” (do szczerej miłości niczym do „Shoguna 2” naprawdę mi daleko), a kolejne dodatki zmieniły czarną owcę serii w dosyć strawne danie, to moje dotąd bezgraniczne zaufanie do Creative Assembly zostało trwale nadszarpnięte.  Właśnie dlatego postanowiłem wstrzymać się z zakupem najnowszej części serii, która do sklepów trafi w drugiej połowie lutego.

Epoka historyczna w „Total War: Attila”, czyli wieki ciemne oraz okres upadku cesarstwa zachodniorzymskiego, wydaje mi się niezwykle ciekawa. Podobnie nowe mechaniki rozgrywki, zwłaszcza hordy barbarzyńców, które swoje „miasta” będą przemieszczały wraz z wojskiem. Dokładniej opowiada o tym poniższy film.

Czy hordy barbarzyńców będą rozwiązaniem, które wprowadzi do serii nieco świeżości i pomysłów rozbudowujących gameplay zamiast go ograniczać i upraszczać? O tym przekonam się zapewne 2-3 miesiące po premierze, gdy twórcy połatają już wersję premierową.

Zwykły wpis