Obie polskie przygodówki ze stajni City Interactive doczekały się swoich kontynuacji w formie gier hidden object. Właśnie skończyłem „Chronicles of Mystery: Legendę świętego skarbu” i chociaż widać po niej, że miała być pełnoprawną grą adventure, to i w tej formie zapewniła mi kilka godzin dobrej zabawy.
Zaczyna się nieźle, bo intro – podobnie jak pozostałe filmiki w grze – stoi na w miarę wysokim poziomie, w grach hidden object wręcz niespotykanym. Poznajemy w jego trakcie Chelsea Connor, bohaterkę która zastąpiła występującą w dotychczasowych odsłonach serii Sylvie Leroux, dowiadujemy się także jaki to makabryczny los przed dwudziestu laty spotkał jej ojca. Dalej mamy jakiś pamiętnik i zaproszenie na wystawę sztuki afrykańskiej w Paryżu, morderstwo, spiski i artefakty – niby to ważne, ale podane w niejasnych strzępach, na koniec zresztą okazuje się, że w całej opowieści jest sporo dziur a główne wątki pozostają niewyjaśnione (lub gorzej – zostają, ale w marny sposób).