Ostatnio sprawiłem sobie iPoda Touch i w przerwach między graniem w „Angry Birds” zacząłem zgrywać na niego nieco muzyki. Znalazła się wśród niej ostatnia płyta Linkin Park, „A Thousand Suns”, mocno przeze mnie skrytykowana jeszcze przed premierą, po publikacji pierwszego singla promującego grę „Medal of Honor”.
Kto jak kto, ale jako w miarę profesjonalny recenzent powinienem pamiętać, że nie ocenia się książki po okładce – a tak stało się w tym przypadku. Mocno nie spodobał mi się utwór „The Catalyst”, który stanowi jeden z głównych elementów tkanki muzycznej krążka, jest jednym z utworów stanowiących o wyjątkowości albumu. I do diabła – podoba mi się!