Gry komputerowe

Byłem zakładnikiem „Wiedźmina 3”

I była to prawdziwie słodka niewola, którą bez wątpienia będę wspominał latami. Dawno nie przeżyłem tak niesamowitej przygody w wirtualnym świecie!

Nie należę do osób, które jednej grze poświęcają setki godzin – zawsze grałem dużo i w dużo gier, nawet jeśli oznaczało to, że nie wszystkie kończyłem. I to się pewnie nie zmieni, ale „Wiedźmin 3: Dziki Gon” pozostanie w czołówce dumnych wyjątków od tej reguły.

witcher3_wiedźmin3

Swoją przygodę jako Geralt rozpocząłem tuż po premierze i właśnie dzisiaj, z wielką przyjemnością i po 65 godzinach rozgrywki, ukończyłem trzecią odsłonę magnum opus CD Projekt RED. Nigdy nie byłem wielkim fanem ani książek, ani poprzednich części gry. Tym bardziej niespodziewanie wsiąkłem w „trójkę”, na prawie trzy miesiące odstawiając wszystkie inne gry.

„Wiedźmina 3” cechuje rzadko spotykany rozmach, niesamowita filmowość każdej sceny, przy jednoczesnym zachowaniu poczucia realności, bliskości tego – zmyślonego przecież i wirtualnego – świata. Świata, w którym wielokrotnie tonąłem na długie godziny zarówno żeby wpływać na losy królestw, jak i ratować dziecko kowala porwane przez lokalną paskudę z moczarów.

Każda, nawet najdrobniejsza opowieść w tej grze ma swoich wyrazistych bohaterów, interesujące zwroty akcji i nie zawsze szczęśliwe zakończenia. Głośno komentowana w sieci historia Barona i jego rodziny jest tutaj świetnym przykładem gdzieś z początków gry, który jak bumerang wraca w kolejnych aktach gry. Siłą „Wiedźmina 3” jest właśnie to, jak każdy napotkany przechodzień, każdy poruszony kamień przy drodze, wydaje się mieć swoje odbicie na naszych dalszych losach – nieważne czy faktycznie, czy tylko nam się tak wydaje.

Żyłem i oddychałem tym światem zapominając o grafice (cudownej, swoją drogą), mechanice walki (wygodnej, chociaż niepozbawionej wad), rozwoju postaci, porównywaniu parametrów przedmiotów, wreszcie ignorując techniczne niedoskonałości. „Wiedźmin 3: Dziki Gon” zabrał mnie na pełną przygód wyprawę, z której wracam usatysfakcjonowany, bogatszy o nowe doświadczenia i pełen wdzięczności dla jego twórców.

CD Projekt RED – dziękuję!

Zwykły wpis