Gry komputerowe

„Gone Home” wcale nie jest dobre!

Wydałem na ten tytuł niemałe pieniądze i był to dla mnie jeden z najgorszych zakupów w tym roku. Kompletnie nie rozumiem zachwytów krytyków, którzy „Gone Home” wystawiali najwyższe noty, teraz zaś umieszczają ten tytuł w przeglądach najlepszych gier mijającego roku.

W kategorii gier eksploracyjnych mamy takie perełki jak „Dear Esther” czy „9.03m”, które w niezwykle prosty sposób, pozbawione słów, czy skomplikowanych interakcji, potrafią zachwycić i wywołać kaskady emocji. „Gone Home” do tej kategorii nie pasuje, bo chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się tytułem eksploracyjnym, to szybko okazuje się być krótką przygodówką, na dodatek wykastrowaną z zagadek – bo te obecne w grze po prostu obrażają ludzką inteligencję.

gone_home

Największe zachwyty mediów „Gone Home” wywołuje swoją opowieścią. Mamy tutaj historię lesbijskiej miłości nastolatek na początku lat 90. XX wieku, ale ta jest do bólu sztampowa (jedna z nich jest siłaczką idącą do wojska, druga to ta wrażliwa…), na dodatek najmniej ciekawa z wątków jakie przewijają się w grze. Z notatek, napisów na lodówce, książek, zdjęć, czy nagłówków gazet biją tutaj znacznie ciekawsze opowieści (np. wątek skupionej na karierze matki, czy szaleństwa zmarłego przodka), które zasygnalizowane, po chwili zostają bezpowrotnie porzucone.

Jakby tego było mało, sposób opowiadania historii po prostu łamie immersję i wyrywa ze świata gry. Twórcy najpierw wciągają nas do realistycznie odwzorowanego świata i sprawiają, że czujemy się jego częścią, po czym nagle odpalają  nam „w głowie” pamiętniczki z historiami miłosnymi młodszej siostry głównej bohaterki – dla mnie zabieg ten zabijał całą frajdę obcowania z „Gone Home”.

A gdyby tylko pamiętniczki te ponagrywać na kasety, które gracz sam mógłby odsłuchiwać w magnetofonach… Gdyby całość skonstruować tak, że w zależności od znajdowanych i oglądanych elementów świata sami budujemy sobie jego wyobrażenie i historię… Gdyby „Gone Home” nie siliło się na prostackie łamigłówki… Gdyby tylko nie skupiało się ślepo na rozpalającym wyobraźnię nastolatków romansie młodych laseczek… Gdyby tylko „Gone Home” było dobre…

Zwykły wpis