Każdy kto sięgnie po „9.03m” szybko przekona się, że to nie gra. Jednych fakt ten rozczaruje, inni wsiąkną w produkcję Space Budgie bez reszty. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy.
Doświadczenie jakie oferuje „9.03m” określić można jako artystyczny eksperyment, w którym twórcy poprzez bardzo proste środki – ascetyczną oprawę, delikatną muzykę fortepianową, prosty i przystępny gameplay – starają się wzbudzić w graczu konkretne emocje. I chociaż to eksperyment zaledwie kilkunastominutowy, to jest on w pełni udany.
Ta nie-gra traktuje o poczuciu straty i osamotnienia po śmierci bliskich. O pustce jaka zostaje w naszych sercach, której nie są w stanie zapełnić pozostawione przez daną osobę i utożsamiane z nią przedmioty. Wartość tych przedmiotów jest ulotna i stanowią o niej nasze wspomnienia, co pięknie przedstawiono w „9.03m” w momentach, kiedy rzeczy znajdowane na plaży najpierw materializują się w miejscu ludzkich sylwetek, by po chwili rozpłynąć się w powietrzu niemal pod naszymi palcami.
„9.03m” zostało zadedykowane ofiarom trzęsienia ziemi i tsunami jakie w 2011 roku nawiedziło Japonię. Sam tytuł nawiązuje zresztą do siły wstrząsów, które wywołały zabójczą falę. Mimo tego jest to produkcja o na tyle uniwersalnym przekazie, że każdego grającego dotknie w sposób osobisty – w końcu każdy z nas doświadczył kiedyś utraty ważnej dla niego osoby. Warto przekonać się o tym sięgając po ten tytuł na Steamie.