Gry konsolowe

„Datura” – krótka recenzja

Produkcję polskiej ekipy Plastic trudno zakwalifikować do jakiegokolwiek gatunku. Ambicją twórców było stworzenie niezapomnianego, oddziałującego na emocje przeżycia w wirtualnym świecie, który poznamy za pomocą różdżki Move’a. O ile starczy nam cierpliwości…

Sony stara się, aby do oferty sklepu PlayStation Network trafiało coraz więcej produkcji nietypowych, starających zrywać się ze schematami rozgrywki i szukającymi nowych środków wyrazu w warstwie wizualnej, dźwiękowej czy rozgrywce. Przykładem tego typu gry jest świetna „Podróż” czy właśnie polska „Datura”, którą łódzka ekipa Plastic stworzyła we współpracy Santa Monica Studios – twórcami serii „God of War”.

Czym jest „Datura”? W rzeczywistości to gatunek kwiatu w Polsce zwany bieluniem, którego owoce mają właściwości trujące i halucynogenne – wykorzystuje się go głównie w medycynie. „Datura” na PlayStation 3 to natomiast wędrówka przez tajemniczy las, podczas której staramy się zrozumieć nie tylko, gdzie trafiliśmy, ale także, w jaki sposób, oraz kim właściwie jesteśmy. W niektórych miejscach wchodzimy w proste interakcje z otoczeniem, odblokowując przejścia do dalszej części boru lub uruchamiając krótkie scenki z pogranicza jawy i snu. Można je zinterpretować jako retrospekcje z życia naszego bohatera, który – jak wskazuje wstęp do gry – niedawno zmarł. Niektóre z wizji są zaskakujące – w jednej trafiamy na front, w innej biegamy wokół basenu za dzieciakiem, który ukradł nam kąpielówki, w jeszcze innej rozbijamy lód na jeziorze. W trakcie tych scenek dokonujemy też wyborów, np. pod lodem widać skarb oraz dłoń uwięzionego pod spodem człowieka, możemy zaś sięgnąć tylko po jedno – od nich zależy zakończenie całej historii.

Na papierze brzmi to dobrze, ale gorzej wypada na ekranie, skąd przez większość z 2 godzin rozgrywki bije nudą. Zawodzą chociażby schematyczne interakcje. Wchodzimy w nie, używając różdżki Move’a, jednak brakuje wśród nich prawdziwie innowacyjnych rozwiązań – trzeba nacisnąć kilka klamek, zakręcić korbką, rozbić coś kilofem, albo rzucić ziemniakiem w kręcącą się po lesie świnię. Przez większość czasu miałem wrażenie, że za 29 zł kupiłem demo technologiczne pokazujące różne zastosowania kontrolera. Move jednak doczekał się już wielu innych gier, które oferują podobne zabawy w dużo większej liczbie, atrakcyjniejszej formie i lepiej działające – wirtualna dłoń, którą kierujemy w „Daturze” jest natomiast niewygodna w poruszaniu, nie zawsze reaguje też zgodnie z naszymi ruchami przed ekranem.

Wrażeń nie poprawia również to, co widzimy – scenerie w grze są wyjątkowo brzydkie, modele drzew czy postaci mało szczegółowe, pokryte niskiej jakości teksturami, a ich animacja sztywna i nierealistyczna. Na dodatek wirtualna dłoń nie dość, że fruwając po ekranie, wygląda jakby odrąbana od ręki zyskała własną osobowość, to gdy przesuwamy nią po twardych powierzchniach, palce wyginają się niczym wyłamane ze stawów. Towarzysząca rozgrywce, bardzo udana ścieżka dźwiękowa podkreśla z kolei, jak wielki potencjał został zmarnowany przy okazji tego tytułu. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Polacy z Plastic wyciągną wnioski z tej produkcji, a kolejne  będą znacznie  lepsze.

Zwykły wpis