Studio robiące gry wypuszcza filmik tylko po to, by pokazać jakie jest fajne to zupełna norma – „Karę” ludzie z Quantic Dream stworzyli pewnie po godzinach i nie biorąc za to nawet złamanego euro. W końcu to nie jest gra…
Złośliwości na bok. Wypuszczoną do sieci „Karę” wyreżyserował szef studia David Cage, ten sam który dał światu „Heavy Rain” (a wcześniej kontrowersyjnego „Fahrenheita”). Wedle jego deklaracji, nagranie ma pokazać szerokiej publiczności, jakie postępy ekipa zrobiła od czasu swojej ostatniej gry. „Kara” udowadnia też, że Francuzi do szczęścia nie potrzebują technologii motion scan wykorzystanej w „L.A. Noire”, a która okazało się ślepą uliczką, o czym świadczy nie tylko śmierć Team Bondi (to z zupełnie innych przyczyn), ale przede wszystkim brak wykorzystania jej wynalazku przy jakiejkolwiek innej produkcji.
Filmik od Quantic Dream nie tylko nie zwiastuje nowej gry, ale jest też stary – Cage przyznaje, że powstał mniej więcej rok temu. Dlaczego więc opublikowano go dopiero teraz? Obstawiam, że głównym powodem jest chęć przypomnienia światu o swoim istnieniu – a to już może wróżyć rychłe ogłoszenie nowego projektu – bo na pewno nie zaimponowanie niedowiarkom, którzy twierdzą, że z konsol nie da się „wycisnąć” więcej niż dotychczas. Otóż „Kara”, chociaż fantastycznie animowana, a sam filmik nakręcony z pomysłem i budzący emocje, żadnego przełomu technologicznego nie ogłasza. Niczego nowego nie pokazuje, a jeśli już to udowadnia wyłącznie, że studia tworzące na PlayStation 3 zatrzymały się na suficie możliwości konsoli. I jest to bardzo wysoki i imponujący sufit, taki z płaskorzeźbami, drogim kryształowym żyrandolem i innymi bajerami.
Przede wszystkim „Kara” nie jest jednak zapowiedzą gry, tak jak gry nie zapowiadał w 2006 roku „zapis” z wirtualnego castingu. Tyle tylko, że to drugie dość szybko przemieniło się w „Heavy Rain” – w co zatem wyewoluuje „Kara”? Chętnie się przekonam, oby jak najszybciej.