Gry komputerowe, Gry konsolowe

Co najczęściej ściągamy z sieci i kto na tym cierpi

Dziś będzie informacyjnie, ale z komentarzem. Serwis Kotaku we współpracy z TorrentFreak przygotował statystykę pokazującą m.in. gry na jakie platformy najczęściej są piracone.

Statystyka powstała po zliczeniu sumy torrentów z grami na konkretne platformy. Wielkiego zaskoczenia nie ma – najczęściej do sieci trafiają gry pecetowe, które pomimo licznych zabezpieczeń najłatwiej złamać i upublicznić. Przewaga PC nad konsolami jest kolosalna. W przypadku maszynek do grania więcej torrentów dedykowanych jest grom na PSP i Wii niż na Playstation i Xboxa. W przypadku dwóch ostatnich ciekawe jest, że platformy te ujęto całościowo, bez rozróżnienia np. na PS1, PS2 i wciąż opierające się piractwu (podobno, bo niektóre przykłady wydają się temu przeczyć) PS3. Ale moją uwagę najbardziej przykuł inny wynik tychże badań.

piracy

Otóż zdaniem Kotaku i TorrentFreak torrenty z grami (niezależnie od platformy) stanowią zaledwie 3,3% ogólnej liczby plików torrent dostępnych w sieci. Czyżby więc piractwo growe było zaledwie marginesem wielkiego problemu jakim jest kradzież intelektualna? Częściowo tak. 9,4% pirackich torrentów to oprogramowanie, jednak nawet zsumowane, piractwo komputerowe blednie w porównaniu do muzyki (21,3%) oraz filmów (aż 52,9%).

Ogromnej skali piractwa muzyki i filmów można dopatrywać się – podobnie jak w przypadku dużego piractwa gier PC a mniejszego konsolowych – w mizernych lub zerowych zabezpieczeniach. Producenci programów i gier robią dużo więcej w celu zabezpieczenia swoich dzieł przed nielegalnym kopiowaniem niż chociażby wydawcy muzyki. Co prawda trudno sobie wyobrazić by domowy lub samochodowy odtwarzacz CD wymagał połączenia z internetem by odtworzyć płytę, z drugiej jednak strony – to samo, jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia w świecie gier, gdzie obecnie jest na porządku dziennym.

I tutaj dochodzę do sedna problemu. Ofiarami walki z piractwem komputerowym stali się również użytkownicy legalnych kopii, którzy natrafiają na niedogodności związane z aktywacjami internetowymi, wymogiem ciągłego połączenia z siecią by program lub gra działały, czy ograniczoną liczbą instalacji. Praktyka pokazuje jednak, że są to metody skuteczne a produkty firm rezygnujących z takich zabezpieczeń dużo częściej są piracone niż te zabezpieczone. Przykładem może być chociażby Stardock z liberalną polityką „ściągnij z sieci i kup oryginał jeśli ci się spodoba”, co skończyło się klapą nastawionego na rozgrywkę sieciową „Demigoda” – serwery pękały w szwach, tymczasem sprzedano tak niewiele egzemplarzy gry, że nie było ich za co utrzymywać.

Podobny zabieg, czyli brak jakichkolwiek zabezpieczeń, zapowiedzieli niedawno polscy twórcy „Wiedźmina II” z CD Projekt Red. Ich akcja ma być jednak powiązana z działaniami specjalnie najętej firmy prawniczej. Wyszuka ona osoby posiadające pobraną nielegalnie grę i wyśle im wezwanie do kupna legalnej kopii połączone z groźbą pozwu na znacznie wyższą niż cena oryginału kwotę. Oby rozwiązanie to odniosło skutek a być może będzie to pierwszy krok ku likwidacji ograniczeń i obostrzeń narzucanych na osoby wydające niemałe przecież pieniądze na oryginalne gry.

Pełne wyniki torrentowych badań znaleźć można na TorrentFreak.

Zwykły wpis