Jedne z najzabawniejszych newsów donoszą o odkryciach amerykańskich naukowców. Gdy w Polsce szkolnictwo wyższe narzeka na ciągłe niedofinansowanie nawet najambitniejszych przedsięwzięć, w Stanach bada się wszystko i na wszystkie możliwe sposoby. Również świat graczy. Otóż…
Naukowcy z University of Minetosa przeprowadzili badania na społeczności graczy „Everquest 2” i doszli do wniosku, że grupy działających w grach MMORPG gold farmerów, w swojej organizacji i działaniach bardzo przypominają organizacje przestępcze – zwłaszcza te zajmujące się handlem narkotykami.
Farmerzy to osoby zawodowo wydobywające surowce w grze i skupiające się wyłącznie na zarabianiu fikcyjnej waluty, czyli tzw. golda. Duże ilości tegoż sprzedają następnie za realną walutę (najczęściej dolary) na aukcjach internetowych graczom, którzy wolą spędzać swój czas w grze na dobrej zabawie a nie ciułaniu każdego grosza. W krajach słabiej rozwiniętych, zwłaszcza w Chinach, rozwinął się cały przemysł „wydobywczy”, którego roczne przychody szacuje się w okolicach miliarda dolarów. Polskich gimnazjalistów łupiących dzień i noc w „Tibię” i koksających postać by sprzedać ją na Allegro za 500 złotych raczej w szacunkach tych nie ujęto, ale z własnego podwórka wiemy, że procedery tego typu istnieją.
W myśl regulaminów gier MMO (a w niektórych państwach nawet prawa) proceder taki jest zabroniony i może być ukarany banem a nawet pozwem sądowym. Przemysłowi „wydobywczemu” to jednak nie przeszkadza, bo zapotrzebowanie na ich usługi jest i to całkiem spore. I tutaj w badaniach, które znalazłem przytoczone przez serwis Kotaku, zaczynają się porównania do realnego świata przestępczego, głównie dilerów narkotyków. Sprzedawcy golda są wybredni względem swoich klientów, nie wierzą każdemu uważnie sprawdzając komu sprzedają swoje towary, w przypadku większych transakcji często korzystają też z pośredników.
Sposobów na unikanie wirtualnej policji w postaci administratorów mają gold farmerzy sporo, ja natomiast zacząłem się zastanawiać czy miałem kiedyś z podobnymi osobnikami do czynienia. Rzeczą która strasznie wkurzała mnie tuż po starcie MMO „Star Trek Online” było to, że główny czat gry przypominał tablicę ogłoszeniową jednego czy dwóch sprzedawców doświadczenia, sprzętu i waluty. Dobitnie podkreślało to również brak społeczności, komunikacji między graczami, którzy z klapkami na oczach wypełniali tylko wciąż te same, schematyczne misje przeciwko enpecom. Grając przez pewien czas w „Runes of Magic” spotkałem się z zupełnie inną sytuacją, mianowicie wszelkie tego typu ogłoszenia były tępione przez graczy, często widziałem też na czacie informacje przestrzegające przed niektórymi „płotkami” farmerów, które po zaniżonych cenach skupowały surowce od początkujących graczy (przyznaję, sam też się na coś takiego nabrałem).
Społeczności poszczególnych gier powinny mocno krytykować nie tylko farmerów ale również ich klientów. Powinniśmy starać się nie przenosić do światów wirtualnych wszelkich aspektów tego realnego – z przestępczością na czele. Wiadomo, zawsze znajdzie się jakiś baran szukający drogi na skróty, ulepszający w nieuczciwy sposób swoją postać i psujący tym samym zabawę innym. Nie zachowujmy się jednak w takich sytuacjach obojętnie – reagujmy, negujmy, zgłaszajmy administracji. Być może za jakiś czas nawyki te przenikną natomiast do świata realnego, w którym również z większą determinacją i obywatelską odpowiedzialnością reagować będziemy na popełniane na naszych oczach wykroczenia i przestępstwa.
PS. I tak to okazało się, że badania amerykańskich naukowców mogą czasem skłonić do w miarę poważnej refleksji…