Gry komputerowe, Gry konsolowe

Ten lepszy „Alan Wake”

Niedawny artykuł o niedoszłym sequelu „Alana Wake’a” przypomniał mi moje perypetie z oryginałem oraz jego „przystawką” – „Alan Wake’s American Nightmare”. Przystawką moim zdaniem dużo smaczniejszą od głównego dania.

Tekst na Polygonie potwierdził moje domysły – „American Nightmare” było czymś w rodzaju sklejki pomysłów, materiałów oraz mechanik projektowanych z myślą o pełnowymiarowej kontynuacji, której produkcji nigdy na dobre nie rozpoczęto. Elementów z których powstać mogła gra bardziej odważna w opowiadaniu historii, bliższa zakręconym wątkom rodem z „Twin Peaks” i „Strefy Mroku”, których oryginałowi nie udawało się odpowiednio zawiązać, a tym bardziej pociągnąć. Gra z lepszym systemem walki, nawet jeśli tylko udoskonalonym względem pierwowzoru i nieznacznie rozbudowanym. Wreszcie gra, która nie byłaby dla mnie takim rozczarowaniem, jak pierwsza odsłona.

alan_wakes_american_nightmare

I chociaż „Alan Wake 2” nigdy nie powstał (dopiero powstanie?), to niejako przy okazji Remedy stworzyło perełkę w postaci „Alan Wake’s American Nightmare”. To zaledwie kilka podobnych do siebie lokacji na pustyni w Arizonie, kilkanaście podobnych do siebie wyzwań, strzępy historii o pościgu Alana za jego skrywającym się w świecie koszmarów alter ego, ale tak grywalne i przedstawione w sposób tak wciągający i trzymający w napięciu, że przez te cztery godziny rozgrywki naprawdę trudno oderwać się od klawiatury. To paranormalna przygoda, którą po prostu trzeba przeżyć.

Zwykły wpis