Inne

„PlayStation War” to naprawdę nic śmiesznego

Trafiłem ostatnio na kilka artykułów opisujących okrucieństwa trwających od 1998 roku mordów i walk na obszarze Demokratycznej Republiki Konga i centralnej Afryki w ogóle. Wydarzenia te zyskały miano „PlayStation War”, chociaż tak naprawdę napędzały (i nadal napędzają) je firmy z wielu gałęzi branży elektronicznej. Okazuje się, że nasze telefony komórkowe, odtwarzacze DVD, komputery i konsole ubroczone są we krwi – i to wcale nie metafora.

Na obszarze Konga występuje od 70 do 80 procent światowych złóż koltanu (sypka mieszanina kolumbitu, tantalitu i rud tantalu). Minerał ten wykorzystywany jest do produkcji m.in. kondensatorów elektrolitycznych, ważnego elementu niemal każdego sprzętu elektronicznego. Po tym jak organizacje międzynarodowe z ONZ na czele zakazały wydobycia w Afryce „krwawych diamentów” jednym z głównych źródeł dochodu środkowoafrykańskich armii stały się właśnie kopalnie koltanu, zwłaszcza że zapotrzebowanie na ten surowiec stale rośnie. Do niewolniczej pracy przy wydobyciu koltanu zmuszane są setki tysięcy osób, w tym dzieci, zaś pieniądze pozyskiwane ze sprzedaży owoców ich pracy w całości finansują lokalne armie i partyzantki przyczyniając się do dalszych okrucieństw.

Nie wydaje mi się by był to temat szeroko poruszany w naszym kraju, jednak na Zachodzie istnieje wiele organizacji praw człowieka (np. Toward Freedom) zajmujących się piętnowaniem firm wykorzystujących „krwawy koltan” przy produkcji swoich komponentów. Wydobycie tego minerału w afrykańskich strefach wojny co prawda zostało w 2002 roku zakazane przez ONZ, ale wciąż ma miejsce, a surowiec trafia na rynek za sprawą niekontrolowanego przemytu.

Sam termin „PlayStation War” powstał na początku lat dwutysięcznych kiedy to Sony zostało medialnie oskarżone o finansowanie afrykańskich wojen poprzez duże zakupy „krwawego koltanu” na potrzeby produkcji konsoli PlayStation 2. Śmiało można powiedzieć, że japoński koncern stał się niejako kozłem ofiarnym, ponieważ w okresie kiedy ukuto ten termin dynamiczny rozwój przeżywała cała branża. I nie da się ukryć, że przeżywa go nadal, bo elektroniczne gadżety stały się częścią naszej codzienności. Co jednak jest naszą codziennością, dla innych oznacza cierpienie a nawet śmierć.

Serwis Kotaku zapytał ostatnio producentów konsol o pochodzenie ich zasobów koltanu. Microsoft zapewnił, że kupno legalnego minerału jest istotną częścią polityki firmy, podczas gdy Nintendo odcięło się od sprawy ewentualną odpowiedzialność zrzucając na podwykonawców dostarczających gotowe podzespoły. Sony nie odpowiedziało. Jakkolwiek firmy dbałyby o „czystość” kupowanego minerału, tak faktem jest, że jego kilogram w Europie kosztuje około 400 dolarów, podczas gdy w Afryce płaci się za niego 3 dolary. Ostra konkurencja na rynku elektronicznym i pęd do zysku wielkich koncernów oferujących sprzęty w coraz niższych cenach kończy się więc tym, że – jak alarmują organizacje humanitarne – przy produkcji praktycznie każdego komponentu wykorzystywane są chociażby śladowe ilości „krwawego koltanu”.

Nie zamierzam nawoływać do porzucenia dobroci jakie daje nam życie w takim a nie innym regionie świata, kręgu kulturowym i cywilizacji. Nie będę też przesądzał jakie koncerny i marki należałoby bojkotować jako finansujące środkowoafrykańskie armie. Zależy mi tylko na zwróceniu uwagi na problem oraz skłonieniu do nawet krótkiej refleksji nad odwiecznym problemem dobrobytu jednych, który zależy od biedy i nieszczęścia drugich.

Zwykły wpis