Gry komputerowe

Jestem leniwy a Włosi (raczej) nie potrafią robić gier

Ogromne rozleniwienie ogarnęło mnie odkąd w poniedziałek wróciłem z krótkiego rekreacyjnego wyjazdu do Włoch. Panujące we Wrocławiu upały tylko potęgują wspomnienia o pysznym jedzeniu, wylegiwaniu się na plaży i zwiedzaniu malowniczych zakątków Turynu i Savony. Będąc jednak we Włoszech wciąż towarzyszyło mi jedno pytanie: czy ja w ogóle znam jakieś gry rodem z terytorium wielkiego buta? No właśnie średnio…

Można twierdzić, że narodowość w świecie gier nie ma znaczenia. Rozmawiając z graczem gdzieś za granicą każdy Polak z dumą przyzna jednak, że pochodzi z kraju Wiedźmina, Painkillera, czy Call of Juarez. A Włoch? Sporo czasu się zastanawiałem, szukałem też  przykładów w sieci, jednak nie znalazłem żadnych znaczących tytułów, których inne nacje mogłyby miłośnikom makaronu pozazdrościć.

Po pewnym czasie przypomniałem sobie jednak trzy przygodówki, przy których w miarę udanie spędziłem czas. Pierwszą był Martin Mystere: Operation Dorian Gray (w Polsce swoją premierę miała na krążku dołączonym do Clicka), kryminał oparty na popularnej w Italii serii komiksów z tytułowym bohaterem, detektywem Martinem Mysteren. Prywatny śledczy nie zajmuje się jednak śledzeniem niewiernych małżonków, czy poszukiwaniem zaginionej babci, ale (w komiksach) rozwiązywaniem tajemnicy Atlantydy, czy podróżami wehikułem czasu. I chociaż graficznie nie ma szału a fabuła gry także nie wyróżnia się niczym specjalnym – ot kolejna opowieść o maszynie mogącej zmienić losy ludzkości i złych ludziach chcących położyć na niej ręce – to jakoś mam sentyment do tej gry. Tylko sam już nie wiem czy do właśnie do tego tytułu, czy też tytułu prasowego w którym się ukazał…

Drugim tytułem jest Belief & Betrayal: Medalion Judasza w Polsce wydane przez Nicolas Games, gra przeciągnięta przez liczne reedycje oraz czasopisma. Sprawa wygląda podobnie jak w przypadku Martin Mystere – tak się złożyło, że w momencie pierwszego grania tytuł ten bardzo przypadł mi do gustu i pomimo swoich wad (nieco słaba grafika, mdława opowieść kryminalno-spiskowa z kościołem katolickim w tle, proste zagadki) otrzymał ode mnie dość wysoką notę. Po latach mogę powiedzieć, że może nawet za wysoką, ale gra na pewno warta jest poznania, zwłaszcza gdy ktoś zaoferuje ją nam za grosze lub jako gratis do pisma.

O trzeciej włoskiej przygodówce napiszę najmniej, bo Audere Semper, opowieść o początkującej dziennikarce, która wpada na trop (a jakże) wielkiego spisku wciąż powstaje – przynajmniej w teorii. Od mniej więcej roku twórcy nie ujawniali żadnych nowych materiałów z nią związanych, więc bardziej wspominam ją przy okazji nieopublikowanej w CD-Action zapowiedzi niż samej styczności z grą.

Growy wniosek z mojej wycieczki do Włoch jest prosty – jako Polacy naprawdę nie mamy się czego w świecie komputerowej zabawy wstydzić, bo w porównaniu z innymi nacjami możemy pochwalić się całkiem ładnym dorobkiem. Ale tanie i smaczne truskawki to już są u Włochów…

Zwykły wpis