Nie zalinkowałem tego tekstu wcześniej, więc nadrabiam zaległość. Niedawno miałem okazję zagrać we wczesną wersję nowego „Master of Orion”, który… wymaga jeszcze nieco pracy.
Z grą spędziłem kilka godzin, rozgrywając jedną pełną kampanię aż do chwalebnego zwycięstwa militarnego nad trzema innymi frakcjami. Bawiłem się przy tym dobrze, ale jednocześnie nie opuszczało mnie wrażenie, że wszystko to widziałem już w poprzednich odsłonach serii kilkanaście lat temu, a twórcy najnowszej gry niewiele dodali od siebie.